piątek, 28 sierpnia 2015

3.

Hej, hej. Po dłuższej przerwie powracam do pisania jedno-partów. Mam nadzieję, że ktoś tutaj zagląda. :) Nie przedłużając życzę miłego czytania i komentowania. :)Buziaki. :*


Nie ma to jak znajomości tatusia. Mój ukochany staruszek stwierdził, że w te wakacje mam zająć się jakąś pracą. Początkowo uznawałam to za żarty i udawałam poszukiwania zajęcia. Rodzice stwierdzili, że w końcu mogę zająć się czymś sensownym. Szczerze powiedziawszy liczyłam na odpoczynek po ciężkim roku na studiach. Napisanie pracy licencjackiej, a potem jej obronienie było w moim życiu ważnym wydarzeniem, dlatego liczyłam na odrobinę zrozumienia. Do tej pory byłam na całkowitym utrzymaniu rodziców, miałam wszystko co chciałam, nie musiałam się niczym przejmować. Teraz to wszystko ma się zmienić i mam się nauczyć odpowiedzialności. Moje argumenty słabo trafiały do ojca, który upierał się przy swoim. Tak więc w połowie czerwca odstawił mnie do Spały, gdzie mam zająć się pracą na recepcji w tamtejszym ośrodku. Jakoś średnio mnie bawi towarzystwo sportowców. Niestety mam z nimi raczej złe wspomnienia. Mój ostatni chłopak był piłkarzem i miał się za wielką gwiazdę, co mnie cholernie irytowało. Z resztą do tej pory trafiałam na samych palantów. Powoli zaczynałam się zastanawiać, czy to coś ze mną jest nie tak, czy może kasa rodziców przyciąga takich idiotów. Odkąd pamiętam wszyscy moi znajomi kumplowali się ze mną tylko dlatego, że byłam bogata. Brakuje mi takiego przyjaciela z prawdziwego zdarzenia. Niestety chyba nie mam na co liczyć...

Załamana pomysłem ojca rozpakowywałam swoje walizki w jednym z pokoi. Jak ja tutaj wytrzymam do połowy września? Mam chociaż nadzieję, że pani, która ma mnie wprowadzić w nowe obowiązki będzie miła i wyrozumiała, bo pierwszy raz mam styczność z czymś takim. Przebierając się w wygodniejsze ciuchy zbiegłam do recepcji. Pani Maria już tam na mnie czekała. Moja przełożona to kobieta w wieku pięćdziesięciu lat, ma krótkie brązowe włosy i kilka zmarszczek wokół oczu i ust. To chyba efekt uśmiechania się, bo jak do tej pory cały czas uśmiech gości na jej twarzy. Nie chcąc tracić czasu na zbędne formalności zaczęłam się dopytywać co będę miała robić. Do moich obowiązków będzie należało pilnowanie rezerwacji, wydawanie kluczy, dbanie o to, żeby gościom w ośrodku niczego nie brakowało. Teoretycznie wszystko wydaje się łatwe, ale jak będzie w praktyce, to czas pokaże. Trochę przeraża mnie wizja pracy na zmiany, szczególnie w nocy. Na razie dzisiaj mam wolne, ale jutro punkt 8 mam stawić się na recepcji. Wygląda, że sobie nie pośpię. Mając trochę czasu wolnego postanowiłam pobiegać po przepięknej okolicy. Skoczyłam więc do pokoju przebrać się w dres, a potem zabierając z torby mp3 wyszłam z ośrodka. Mój relaks trwał godzinę. W końcu zmęczona usiadłam na wolnej ławeczce. Przymykając powieki starałam się wyrównać lekko przyspieszony oddech. Kilka minut później wróciłam do pokoju i po szybkim prysznicu postanowiłam się położyć, by jutro być wypoczętą.

Rano wstałam w mieszanym nastroju. W głowie jakiś głosik podpowiadał mi, że sobie nie poradzę. Niestety należę do osób, które raczej słabo wierzą we własne siły. Zawsze potrzebowałam motywacji, a teraz muszę liczyć na siebie. Ubierając przygotowany strój starałam się myśleć pozytywnie. Do perfekcyjnego wyglądu brakowało mi tylko makijażu. Stojąc przed niewielkim lustrem starannie malowałam kolejne części twarzy. Kiedy skończyłam byłam zadowolona z efektu jaki uzyskałam. Spoglądając na zegarek zorientowałam się, że zostało mi tylko 10 minut. Zabierając swoje rzeczy zeszłam do recepcji. Tam już była pani Maria, która przekazała mi potrzebne materiały i życzyła powodzenia. biorąc kilka głębszych oddechów zajęłam swoje miejsce. Nie minęła chwila, a już rozdzwonił się telefon. Starając się być bardzo miła podniosłam słuchawkę i zaczęłam rozmowę. Okazało się, że to kierownik reprezentacji siatkarzy, który chciał potwierdzić dzisiejszy przyjazd zespołu. Tak więc od 14 zacznie się najazd tych wielkoludów. Mój szósty zmysł podpowiada, że na pewno będzie jakieś zamieszanie. 
Oczywiście intuicja mnie nie zawiodła. Przed 14 w ośrodku pojawili się pierwsi zawodnicy. Przyklejając sztuczny uśmiech zaczęłam ich witać. Pół godziny później zgłosił się do mnie kierownik drużyny z dokładną rozpiską pokoi. Przejmując kartkę sprawdziłam wszystko z rezerwacją zapisaną na komputerze. Z racji, że nie miałam z tym wcześniej styczności trochę mi to zajęło czasu. Gdzieś z boku słyszałam głupie komentarze. Powoli zaczynało mnie to irytować, ale musiałam zachowywać się profesjonalnie. Zaciskając zęby dałam radę. W końcu zawodnicy otrzymali klucze, więc mogli już spokojnie rozejść się do pokoi. Cisza, która zapanowała dookoła była wspaniała. Chyba będę musiała się uodpornić na głupie komentarze, bo pewnie nie raz przyjdzie mi się z tym zmierzyć. Kiedy dochodziła 16 na stanowisku zmieniła mnie pani Marysia. Zanim odeszłam przełożona zapytała mnie jak wrażenia z pierwszego dnia. Ściemniając odpowiedziałam, że bardzo dobrze. To teraz w końcu mogę iść na obiad, bo już strasznie zgłodniałam. Na szczęście na stołówce nikogo nie było. Zajęłam pierwszy lepszy stolik i zaczęłam jeść, to co przygotował kucharz. 20 minut później wracałam już do pokoju.
Kolejne dni mijały mi bardzo szybko. Siedzenie w pracy 8 godzin nie należało do łatwych, ale dawałam radę. Może jednak do czegoś się nadaję? Pani Marysia od czasu do czasu mnie chwali, więc moja samoocena wzrosła. Kiedy mam czas wolny biegam po okolicy, żeby utrzymać kondycję. Dowiedziałam się też, że spokojnie mogę korzystać z siłowni. Chociaż taki pożytek z pobytu w Spale. To chyba tyle pozytywów. Niestety czasami zdarzają mi się jakieś nieporozumienia z gośćmi ośrodka. Kilka razy popłakałam się nawet z tego powodu. Czy to tak trudno zrozumieć, że dopiero się uczę? Jak na złość w tym tygodniu przypadła mi nocna zmiana. Całe szczęście w tak późnych godzinach nic specjalnego nic się nie dzieje. Siedząc samotnie na recepcji rozmyślałam nad pewnymi sprawami. Gdyby nie przymus ojca pewnie teraz bawiłabym się ze "znajomymi" na imprezę w jednym z łódzkich klubów. Na dobrą sprawę nie brakuje mi tego, chociaż z drugiej strony chciałabym się móc wyrwać na moment z tego otoczenia. Brakuje mi rozrywek i to jest najgorsze. W pewnym momencie moje rozmyślania przerwały jakieś kroki na korytarzu.
-Hej masz może pożyczyć trochę kawy? - okazało się, że to Kubiak, który wybitnie zalazł mi za skórę 
-Chyba o 2 w nocy powinieneś spać, a nie szukać kawy. - odparłam bawiąc się długopisem
-Jakoś nie interesuje mnie co myślisz na ten temat. Masz kawę, czy nie? - ten wyniosły i chamski ton głosu skutecznie podniósł mi ciśnienie
-Ja wiem, że jesteś gwiazdą siatkówki, ale to nie powód, żebyś traktował mnie w ten sposób. - ciężko było mi panować nad emocjami, więc przeszłam do ataku - Od samego początku masz jakieś uwagi pod moim adresem. Nic o mnie nie wiesz, a oceniasz, jakbyś miał do tego prawo. Zachowujesz się jak frajer i nie rozumiem co w tobie widzą te wszystkie piszczące fanki. 
-Słuchaj sobie dziewczynko. - przyjmujący oparł się rękoma o moje biurko - Jeżeli coś ci się nie podoba, to możesz sobie zmienić miejsce pracy. Może w zamian przyjmą kogoś kto się trochę zna. Nie wiem, czy wiesz, ale twoim pieprzonym obowiązkiem jest bycie miłą dla gości ośrodka. Jak na razie słabo ci wychodzi i będę musiał zgłosić do pni Marysi. 
-Nie każdy rodzi się tak zajebisty jak ty. - prychnęłam spoglądając mu prosto w oczy - Myślisz, że siedzę tutaj z przyjemności? Gdyby nie mój tatuś bawiłabym się ze znajomymi na imprezie, nie męcząc się z takimi idiotami jak ty. Niestety jest inaczej. I wiesz co ci powiem? 
-Jestem szalenie ciekawy. - prowokujący uśmieszek Michała bardzo mnie wkurzał, ale postanowiłam być twarda
-Nie dam ci tej satysfakcji. - opierając się o biurko spojrzałam przyjmującemu głęboko w oczy - Do końca wakacji będę tutaj pracowała i na każdym kroku będę uprzykrzała ci życie. Myślisz, że jak jesteś wielką gwiazdą siatkówki, to możesz innymi pomiatać? Niestety ze mną tak łatwo ci nie pójdzie. Zobaczymy, kto będzie górą. - rzuciłam z dziką satysfakcją, siadając na swoim miejscu 
-Idź się leczyć dziewczynko. - siatkarz posłał mi wrogie spojrzenie i powoli ruszył w stronę schodów 
-Twoja kawa. - krzyknęłam 
-Wsadź ją sobie gdzieś.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale uznałam, że nie będę zniżała się do tego poziomu. Właśnie taki typ facetów mnie wkurza najbardziej. Myślą, że jak coś w życiu osiągnęli, to już nie muszą się z nikim liczyć. Niestety na takich mężczyzn przeważnie trafiam w swoim życiu. Liczyłam na spokojną noc, a tymczasem jeden idiota skutecznie podniósł mi ciśnienie. Przymykając na chwilę powieki starałam się jakoś uspokoić. Na szczęście czas do rana minął mi już dość szybko. Zamieniając się z jedną z dziewczyn w końcu mogłam się położyć spać. Popołudniu jak zwykle wyszłam pobiegać. Pech chciał, że trafiłam na trasie na mojego wroga numer jeden. Mijając go nawet na niego nie spojrzałam. Oczywiście tamten musiał rzucić do kolegi jakiś głupi tekst na mój temat. Niewiele myśląc wróciłam i uderzyłam Michała w twarz.
-Powaliło cię już do reszty?  przyjmujący złapał się za policzek - Prosisz się, żebyś wyleciała z roboty. 
-Ale się boję. - prychnęłam popijając łyk wody - Mam to gdzieś co zrobisz. 
-Stary trzymaj mnie, bo ją zaraz zdzielę. - widząc jak Kubiak zaczyna się denerwować czułam dziką radość 
-To ty wyluzuj. Uwziąłeś się na biedną Klarę, chociaż ona ci nic nie zrobiła. Weź odpuść. - całe szczęście Igła stanął po mojej stronie
-Ja mam odpuścić? Nigdy. Nie będzie mi jakaś lalunia podskakiwała. - przyjmujący z sekundy na sekundę był coraz bardziej wściekły 
-Odszczekaj te słowa. - warknęłam, starając się znowu uderzyć siatkarza 
-Gdzie te ręce? - tym razem moja dłoń została zatrzymana przez przyjmującego - Chyba się lekko zagalopowałaś. - jego wredny uśmieszek jeszcze bardziej podniósł mi ciśnienie 
-Masz rację. Nie ma sensu zajmować się takim gnojkiem jak ty. - opanowując się lekko poprawiłam przewiązaną w pasie bluzę, po czym wyminęłam siatkarzy
Zła ruszyłam przed siebie. Postanowiłam, że jednak tym razem nie będę się tak tym przejmowała. Wracając do ośrodka zadzwoniłam do rodziców. Chciałam powiedzieć im o tym co myślę o całej tej pracy, ale stwierdziłam, że zachowam to dla siebie. Po co niepotrzebnie mają mi później robić jakieś wymówki, że nie dałam sobie rady. Staruszkowie niestety mają mnie za rozpieszczoną dziewczynkę, która nie wie co to praca. Tym razem wszyscy się przeliczą i przekonają się, że nie jestem księżniczką.
Korzystając, któregoś dnia z wolnego wieczora postanowiłam iść do siłowni. O 22 nie powinno już tam nikogo być i w spokoju sobie poćwiczę. Zadowolona zbiegłam do odpowiedniego pomieszczenia. Dookoła panował taki spokój, że aż było miło. Oddając się kolejnym ćwiczeniom czułam się o wiele lepiej. Dopiero teraz zmęczenie ostatnich tygodni zaczęło ze mnie powoli schodzić. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie pojawił się na siłowni mój wróg. Za wszelką cenę starałam się nie zwracać na niego uwagi. On jednak musiał szukać zaczepki. Jego głupie i chamskie odzywki zaczynały mnie irytować. Od zawsze wkurzało mnie jak faceci traktują kobiety jak obiekty seksualne. Może nie jestem w tym momencie skromna, ale mam świadomość, że jestem zgrabną i ładną dziewczyną. Mimo to bolą mnie takie komentarze. Oczywiście teraz już nie wytrzymałam i wdałam się w pyskówkę. Kiedy Michał zbliżył się do mnie nie miałam możliwości żadnego ruchu. Gdyby nie ściana za mną mogłabym jakoś uciec, a tak byłam w pułapce. Nie wiem jak to się stało, ale nasze usta nagle się spotkały. Chciałam to przerwać, jednak coś mnie blokowało. Wszystko się tak szybko toczyło, że nim się obejrzałam, a poczynania siatkarza stały się coraz śmielsze. Chyba fakt, iż dawno nie miałam faceta zablokował mi logiczne myślenie.
Kilka minut później znaleźliśmy się w moim pokoju. Akcja rozgrywała się ekspresowo. Nasze ubrania momentalnie znalazły się na podłodze. Poddając się pieszczotom siatkarza czułam się znakomicie. Chyba faktycznie brakowało mi przez ostatnie tygodnie faceta. Po jakimś czasie postanowiłam przejąć nieco inicjatywę. Z sekundy na sekundę temperatura rosła. Gdyby ktoś teraz przechodził korytarzem, to byłoby coś strasznego, jednak w tym momencie mnie to nie interesowało. Każdy pocałunek i każda pieszczota doprowadzały mnie do szaleństwa. Kiedy było już po wszystkim było mi tak cholernie dobrze. Jeszcze żaden mężczyzna nie dał mi tego czego doświadczyłam przed chwilą. Może to nie powinno się stać, ale co mi tam.
-To ja będę już się zbierał do siebie. Nie chcę, żeby ktokolwiek widział, że byłem u ciebie. - słowa siatkarza całkowicie mnie zdezorientowały
-Chcesz tak po prostu wyjść? - zapytałam
-A co w tym dziwnego? - przyjmujący wzruszył tylko ramionami - Było miło i tyle. Dziewczynko jeżeli myślałaś, że między nami coś będzie, to jesteś w błędzie. Ja mam dziewczynę, kocham ją, dlatego nie przewiduję żadnych zmian w moim życiu. - taka odpowiedź podniosła mi ciśnienie 
-Nigdy w życiu nie chciałabym być z kimś takim jak ty.- prychnęłam, chcąc ukryć swoją złość -  Dla mnie, to co przed chwilą się stało, to tylko epizod, o którym pewnie szybko zapomnę. Szczerze, to w tych sprawach nie dorównujesz moim byłym facetom do pięt. - odparłam, wiedząc, że to powinno nieco nieco wkurzyć Michała 
-Czyżby? Krzyczałaś moje imię tak głośno, że pewnie cały ośrodek to słyszał. Jak wrócisz do domu będziesz się mogła pochwalić koleżankom. - Michał pochylił się nade mną spoglądając z pogardą  
-Najpierw musiałabym mieć się czym pochwalić. - rzuciłam przyglądając się idealnie wypiłowanym paznokciom pomalowanym na krwistoczerwony kolor - W sumie, to będę miała dziką satysfakcję, kiedy ludzie dowiedzą się jaki jesteś słaby w łóżku. - dodałam wstając z łóżka i kierując się do łazienki 
-Nie odważysz się. - czując silny uścisk na nadgarstku, aż syknęłam z bólu - Poza tym nikt ci nie uwierzy. Tak w ogóle to o tym co tutaj się stało nie może wiedzieć żaden z chłopaków
-A co boisz się, że ktoś doniesie twojej ukochanej? - warknęłam wyszarpując swoją rękę 
-Lepiej ze mną nie zadzieraj. - po tych słowach przyjmujący wyszedł z mojego pokoju trzaskając drzwiami.

Dopiero kiedy zostałam sama zdałam sobie sprawę z tego co tutaj się stało. On po prostu mnie wykorzystał, a ja dałam się w to wkręcić. Wielki pan siatkarz na pewno na każdym kroku korzysta z głupoty takich panienek. Niestety akurat dzisiaj zadarł z niewłaściwą osobą. Moja zemsta będzie słodka. Biorąc prysznic za wszelką cenę starałam się zmyć z siebie każdy jego ślad. Jednocześnie obmyślałam co mogłabym zrobić, żeby się odegrać. Jedno jest pewne tak tego nie zostawię. Kładąc się spać ciągle czułam unoszący się w powietrzu jego zapach. Trudno mi było to ignorować, ale w końcu po wielkich trudach zasnęłam. Wcześnie rano obudziło mnie jakieś dziwne dźwięki. Mimo, że jeszcze spałam wiedziałam, że to nie mój budzik. Rozglądając się dookoła zauważyłam leżący na podłodze telefon Michała. Biorąc do ręki dzwoniący przedmiot wpadł mi do głowy genialny pomysł. Siatkarze o 8:30 mają śniadanie, więc nie zostało mi wiele czasu. Ogarniając się szybko wyszłam z pokoju. Dochodząc do stołówki pomyślałam sobie, że przedstawienie pora zacząć. Wchodząc do środka bez problemu znalazłam stolik przy, którym siedział mój wróg. Przyklejając sztuczny uśmiech podeszłam bliżej.
-Cześć Misiek. - odezwałam się milutko - Jak wychodziłeś ode mnie w nocy zostawiłeś telefon. Pewnie musiał ci wypaść z kieszeni, kiedy się rozbierałeś, albo ubierałeś. - oznajmiłam to tak głośno, że chyba wszyscy słyszeli - Miłego dnia. - dodałam cmokając mężczyznę w policzek, po czym wyszłam ze stołówki 
-Do jasnej cholery, co to miało być? - usłyszałam za sobą głos Kubiego - Chyba powiedziałem, że nie życzę sobie, żeby chłopacy się o tym dowiedzieli. - mówiąc to przyjmujący pchnął mnie na ścianę
-Może powiedziałeś i co z tego? -  zaśmiałam się siatkarzowi prosto w oczy 
-Nie wkurwiaj mnie. Sama się wczoraj prosiłaś, żebym cię przeleciał, więc lepiej siedź cicho. - widząc wściekłość w oczach mężczyzny nie wiedziałam co może się stać
-A co mi zrobisz? - prychnęłam zachowując spokój - Jeżeli tym chciałeś mnie przestraszyć, to marnie ci to wyszło. Idąc tutaj przejrzałam sobie twój telefon i znalazłam tam jeden ciekawy numer. Myślę, że jego właścicielka chętnie posłucha tego co działo się dzisiaj w nocy. 
-Nie zrobisz tego. - po tych słowach poczułam tak silny cios, że zrobiło mi się ciemno przed oczami - Nadal będziesz zgrywać bohaterkę? 
-Zostaw ją. - niespodziewanie obok nas pojawił się Igła - Wiedziałem, że jesteś zdolny do wielu rzeczy, ale nie myślałem, że potrafisz uderzyć kobietę.
Wykorzystując sytuację, odepchnęłam przyjmującego i pobiegłam do swojego pokoju. Krztusząc się od płaczu ledwo mogłam złapać oddech. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi osunęłam się po nich na podłogę. Piekący bój na policzku ciągle przypominał mi o tym co przed chwilą się stało. Jestem skończoną idiotką. Nie mogę uwierzyć, że tak łatwo dałam się wczoraj zaciągnąć do łóżka. Gdybym mogła to najchętniej spakowałabym swoje rzeczy i wróciła do domu. Wiem jednak, że to niemożliwe, bo gdyby tak się stało, to musiałabym o wszystkim powiedzieć rodzicom, a oni i tak winę zrzuciliby na mnie. W końcu nikt nie kazał mi się przespać z tym frajerem. Uspakajając się trochę poszłam przemyć twarz zimną wodą. Wychodząc z łazienki usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam niemal pewna, że to on. Długo się wahałam zanim w końcu otwarłam. Zamiast Michała na korytarzu ujrzałam Krzyśka.
-Chciałem sprawdzić jak się czujesz. - nie chcąc rozmawiać tak przez próg zaprosiłam gościa do środka 
-A jak mam się czuć? - wzruszyłam ramionami 
-Powinnaś sobie przyłożyć coś zimnego do policzka. Pójdę do naszego fizjoterapeuty i przyniosę lód. 
-Dziękuję, nie trzeba. Chyba sobie na to zasłużyłam. - westchnęłam podchodząc do okna - Mam za swoje i tyle. 
-Klara nie mów tak. Żaden facet nie ma prawa uderzyć kobiety, choćby nie wiem co się stało. - libero podszedł do mnie - Michał zachował się jak ostatni kretyn. Powinienem to zgłosić trenerowi. 
-Nie rób tego. - pokręciłam przecząco głową - Lepiej, żeby ta sprawa jak najszybciej ucichła. Nikt mnie nie zmuszał, żebym się z nim przespałam, mogłam w każdej chwili to wszystko przerwać i wywalić go z pokoju. Niestety dałam się ponieść chwili i teraz mam za swoje. - dodałam łamiącym się głosem
-Przede wszystkim, to on powinien nie dopuścić do tej sytuacji. Jeżeli ktoś tutaj jest winny to chyba bardziej on. Kubi ma dziewczynę, z którą ma się za pół roku pobrać i nie powinien jej zdradzać. - słowa Krzyśka jakoś mnie nie pocieszyły 
-Dopiero jak było po wszystkim to powiedział mi, że ma dziewczynę. Jest mi z tym wszystkim jeszcze gorzej. Czy ja zawsze muszę wpakować się w takie bagno? 
-Zakochałaś się w nim? - to pytanie całkowicie mnie zatkało
-Co? Może to śmiesznie zabrzmi, ale on nie jest nawet w moim typie. - odparłam lekko się uśmiechając - Aktualnie nie szukam miłości. Miesiąc temu rozstałam się z chłopakiem i teraz przez najbliższe lata nie zamierzam się pakować w związki, bo trafiam na samych dupków. - odparłam spoglądając przez okno - W ogóle po co ja ci o tym wszystkim mówię? Praktycznie się nie znamy, a opowiadam ci o moim pokręconym życiu. 
-Zawsze możemy to nadrobić. Już na samym początku pomyślałem, że jesteś fajną dziewczyną. Teraz będę miał okazję się o tym przekonać. 
-Na prawdę myślisz, że jestem fajna? - zapytałam nieśmiało spoglądając na libero
-Pewnie. - widząc uśmiech Krzyśka było mi lepiej -  Jestem nawet pewien, że możemy zostać na prawdę dobrymi przyjaciółmi. 
-Nigdy nie miałam prawdziwego przyjaciela. Jakoś nikt nie zwracał uwagi na to jaka jestem. Wszyscy patrzyli tylko na to ile mam kasy. Będzie mi zatem miło mieć kogoś, kto mnie polubi. - zaśmiałam się lekko 
-Od razu lepiej wyglądasz jak się uśmiechasz. Co powiesz na spacer popołudniu? 
-Bardzo bym chciała, ale nie mogę. O 16 zaczynam swoją zmianę na recepcji. Jak masz czas, to możemy przełożyć to na jutro? Pasuje ci o 11? 
-Pasuje. Teraz muszę uciekać, ale wpadnę do ciebie wieczorem na recepcję. Trzymaj się mała. - libero przytulił mnie, a potem wyszedł z pokoju
Nie sądziłam, że w tym miejscu znajdę kogoś, kto zechce zostać moim przyjacielem. Krzysiek wydaje się na prawdę bardzo w porządku. Pierwszy raz w życiu poznałam faceta, który jest całkowicie inny od tych, których do tej pory poznałam.Libero prawie codziennie przychodził do mnie porozmawiać. W tak krótkim czasie zdążyłam opowiedzieć mu chyba wszystko o moim życiu. W rewanżu dowiedziałam się sporo o nowym kumplu. Moja radość nie trwała jednak długo. Michał najwyraźniej nie powiedział ostatniego słowa. Po ośrodku co chwilę krążyły przeróżne plotki na mój temat. Każdy patrzył się na mnie jak na jakąś trędowatą. Początkowo to wszystko ignorowałam, ale z czasem stawało się to coraz boleśniejsze. Najgorsze było to jak usłyszałam, że z Igłą pewnie też sypiam i nie przejmuję się tym, że on ma rodzinę. Kiedy te brednie dotarły do pani Marii, kobieta chciała mnie zwolnić z pracy, powiadamiając wcześniej mojego ojca. To mnie totalnie załamało. Na szczęście obok miałam przyjaciela. Dzięki niemu nadal mogłam pracować na recepcji. Z czasem nawet plotki na mój temat przestały krążyć. Co ja bym bez niego zrobiła? Pewnie już dawno załamałabym się i wyjechała ze Spały dając satysfakcję przyjmującemu . 

Dwa tygodnie przed zakończeniem mojej pracy w Space zaczęło się dziać coś dziwnego. Od kilku dni nie czuję się najlepiej. Zdarzyło się nawet, że prawie zemdlałam na recepcji. Nigdy wcześniej nie miałam takich problemów zdrowotnych. Trochę się przejęłam, ale nie miałam specjalnie czasu na użalanie się nad sobą. Krzysiek oczywiście zaczął prawić mi kazania, że powinnam wziąć dzień wolny, a najlepiej byłoby gdybym poszła do lekarza. Oczywiście zignorowałam dobre rady przyjaciela, bo jestem mądrzejsza. Kiedy praktycznie po każdym posiłku musiałam biec do ubikacji w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Siedząc wieczorem wzięłam do ręki kalendarz i sprawdziłam, to czego się obawiałam. Niestety wszystko układało się w najgorszy scenariusz. Byłam tym faktem przerażona. Opanowując zdenerwowanie ubrałam się, a potem udałam się do najbliższej apteki. Pani farmaceutka uśmiechając się podała mi to o co prosiłam. Wracając do ośrodka serce waliło mi jak młotem. Czekając na wynik w duchu modliłam się, żeby test wyszedł negatywnie. Mogłam się jednak domyślić, że moje życie nie może być proste. Widząc dwie różowe kreski zrobiło mi się ciemno przed oczami. Oszołomiona z trudem przeszłam z łazienki do pokoju. Nie wiem ile siedziałam w totalnym bezruchu, ale z tego wszystkiego wyrwało mnie walenie do drzwi. 

-W końcu. Klara już myślałem, że coś się stało. Chyba z pięć minut się do ciebie dobijałem. - libero bez zaproszenia wszedł do środka i jak zwykle rzucił się na moje łóżko 
-Przepraszam nie słyszałam. - odezwałam się cicho zamykając drzwi - Nie obraź się, ale to nie jest dobry moment na odwiedziny. 
-Mała mów mi tu zaraz co się dzieje. - przyjaciel nie dawał za wygraną - Wiesz, że nie ruszę się stąd dopóki mi nie powiesz. Kubiak znowu coś ci zrobił? - na te słowa wybuchnęłam płaczem - Hej co jest? - Krzysiek podszedł do mnie i mnie przytulił 
-Zawalił mi się cały świat. - wyszeptałam 
-Spokojnie, przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zaraz coś poradzimy. 
-Na to nic nie da się poradzić. - odezwałam się pokazując siatkarzowi test ciążowy 
-O cholera. To dziecko Michała? - to pytanie zmroziło mi krew w żyłach
-A czyje? Tylko z nim spałam w ostatnim czasie. - odparłam smętnie - Wiesz, co teraz będzie? Przecież on mnie zniszczy. Moi rodzice chyba wpadną w szał. - dodałam całkowicie się rozklejając 
-Przede wszystkim musisz się uspokoić. - odezwał się po chwili libero - Nie ma co dużo myśleć tylko idę po niego i niech się wykaże. 
-Błagam nie rób tego. - szepnęłam, ale to nic nie dało 

Kiedy zostałam sama w pokoju zaczęłam nerwowo chodzić od okna do drzwi. Jak ja mogłam tak głupio wpaść i to z facetem, którego nie cierpię. Co ja teraz zrobię? Chciałam zrobić magisterkę, a potem znaleźć dobrą pracę jako bankowiec. A teraz? Samotne macierzyństwo, raczej nie jest optymistyczną perspektywą. To wszystko do mnie nie dociera. Mam wrażenie, że za chwilę się obudzę i ta akcja okaże się tylko snem. Co ja powiem rodzicom? Przecież moi staruszkowie chyba zawału dostaną na wieść, że zostaną dziadkami. Ciężarna córka, to zdecydowanie nie jest powód do dumy. Już widzę kazanie ojca, to będzie koszmar. Od tego myślenia powoli zaczynałam wariować. W końcu stwierdziłam, że potrzebuję świeżego powietrza. Niestety spacer muszę odłożyć na później. Kiedy miałam wychodzić do pokoju wparowali Krzysiek i Michał. Na ich widok nogi się pode mną ugięły. 

-Igła jak chcesz, żebym przeprosił tę panienkę, czy coś w tym stylu, to niestety, ale nie w tym wcieleniu. - wredny uśmieszek przyjmującego sprawił, że po moich plecach przeszły ciarki
-Mówiłam, żebyś tego nie robił. - odezwałam się cicho spoglądając na przyjaciela - Ja sobie sama poradzę. 
-Klara oboje musicie ponieść konsekwencje wspólnej nocy. - nie wiem jak Krzysiek w takiej sytuacji może zachować spokój
-A po co do tego wracać? To było dawno i nie już o tym zapomniałem. - Kubiak nie dawał za wygraną i nadal był bardzo arogancki 
-Chciałbyś zapomnieć. Przyjmij moje gratulacje tatusiu. - libero poklepał kolegę po plecach 
-Co? Jakie tatusiu? - mina przyjmującego była bezcenna, myślałam, że oczy wyjdą mu na wierzch 
-Jestem w ciąży. - szepnęłam 
-W ciąży? Chyba cię pogięło. - Michał popukał się w głowę, śmiejąc mi się prosto w twarz - Nie wiedziałaś jak mi dopiec, więc wymyśliłaś sobie ciążę. Brawo, żart się udał. 
-Chciałabym, żeby to był żart. Proszę tutaj masz dowód. - wzięłam z szafki test i podałam siatkarzowi - Teraz mi wierzysz? 
-I to niby ja jestem ojcem? Nie wkręcisz mnie. Pewnie spałaś ze wszystkimi chłopakami z kadry, a teraz ja mam odpowiadać? Przykro mi, ale szukaj sobie innego jelenia. - Michał skierował się do wyjścia 
-Skoro mi nie wierzysz, to możemy zrobić testy. - odezwałam się niepewnie
-Hahaha nie interesuje mnie, to co będziesz robiła ze swoim dzieckiem. 
-Nie myślałem, że jesteś takim dupkiem. - do naszej rozmowy wtrącił się Krzysiek - Człowieku przespałeś się z Klarą, w efekcie będziecie mieli dziecko. Musisz wziąć za nich odpowiedzialność. Chociaż raz bądź mężczyzną. 
-Udowodnij mi, że to moje dziecko. - przyjmujący nie dawał za wygraną 
-Poczekaj kilka miesięcy i wszystko będzie jasne. 
-Mam to gdzieś. Nie mam zamiaru poczuwać się do jakiekolwiek odpowiedzialności. Jesteś taki super, idealny, więc się nią zajmij, pewnie twoja żona będzie szczęśliwa. Bawcie się dobrze. - trzaśnięcie drzwiami sprawiło, że aż ciarki przeszły mi po plecach
-Wiedziałam, że tak będzie. - odezwałam się kiedy przyjmujący wyszedł z pokoju - Zostałam sama z tym wszystkim i muszę się do tego przyzwyczaić. Dzisiaj wracam do domu.
-Klara nie jesteś sama. - Krzysiek złapał mnie za rękę - Masz mnie i cokolwiek by się działo możesz liczyć na moją pomoc. Kubiakiem się nie przejmuj, z czasem przetrawi to wszystko i jeszcze zmieni swoje podejście. 
-Ja nie chcę, żeby on robił cokolwiek na siłę. Nie zamierzam mieszać się w jego życie. Będę musiała sobie jakoś poradzić. Dziękuję, że mogę liczyć na twoją pomoc. - odparłam przytulając się do przyjaciela
-Od tego są przyjaciele. - Igła przytulił mnie, czym dodał mi otuchy 

Jak to dobrze w takich chwilach mieć osobę, która cię wspiera. Gdyby nie Krzysiek pewnie już dawno wyskoczyłabym przez okno. Długotrwały płacz sprawił, że ze zmęczenia zasnęłam. Obudziłam się po dwóch godzinach w fatalnym nastroju. Widząc leżący na stoliku test ciążowy czułam ogromny niepokój. Nie sądziłam, że ta nic nie znacząca przygoda będzie niosła za sobą takie konsekwencje. Najgorsze jest to, iż zostanę z tym sama, bo ojciec dziecka ewidentnie nie ma ochoty na babranie się w pieluchach. Jedno jest jednak pewnie już nigdy nie będę sama. Chociaż na razie nie potrafię się z tego cieszyć, to chciałabym przelać swoją całą miłość na to maleństwo, które rośnie we mnie. Chcąc jakoś odreagować wybrałam się na spacer. Przemierzając kolejne metry układałam sobie w głowie plany na najbliższych kilka miesięcy. Ewidentnie nie obędzie się bez pomocy rodziców, szczególnie w aspekcie finansowym. Oby tylko staruszkowie chcieli mi pomóc. 

-No proszę tutaj jesteś. - odwracając się zauważyłam stojącego kilka metrów za mną Michała 
-To chyba moja sprawa gdzie chodzę. - odparłam oschle - Czego chcesz? 
-Chyba powinniśmy ustalić jakieś reguły gry. - przyjmujący podszedł bliżej i wkładając ręce do kieszeni zaczął na mnie patrzeć tym przerażającym wzrokiem - Po pierwsze moja dziewczyna nie może się dowiedzieć, o tym wszystkim. Po drugie nie mam zamiaru bawić się w tatusia. Po trzecie najlepiej będzie jak to dziecko w ogóle nie pojawi się na świecie. 
-Słucham? - zapytałam się mogąc uwierzyć w to co słyszę - Jesteś potworem. 
-Ta mała przygoda nie może rozpieprzyć mi życia. Rozumiesz? - czując mocny uścisk na ramieniu, aż syknęłam z bólu - Zrobimy tak ja dam ci kasę na zabieg, a potem oboje zapomnimy o całej sprawie. 
-Nigdy nie usunę własnego dziecka. - warknęłam wyszarpując rękę z jego uścisku - Choćby nie wiem co się działo, to i tak je urodzę, a potem wychowam najlepiej jak potrafię. - odparłam zachowując spokój 
-A potem może będziesz mnie szantażowała? Pamiętaj, że i tak się wszystkiego wyprę. - dlaczego on musi być taki okropny? Liczyłam na chociaż odrobinę pomocy z jego strony, w końcu dla mnie to też trudna sytuacja. 
-Nawet nie chcę, żeby moje dziecko znało swojego ojca. Do końca życia będę cię miała tylko za maszynkę do zapłodnienia. - odparłam wymijając siatkarza

Jeszcze tego samego dnia wyjechałam ze Spały. Rodzice byli zszokowani kiedy późnym wieczorem zjawiłam się w domu. Nie chcąc odkładać na później poważniej rozmowy od razu przeszłam do rzeczy. Tak ja się mogłam spodziewać ojciec strasznie się wściekł. Usłyszałam kilka niemiłych słów, które mnie zabolały. Według niego w ogóle się nie szanuję. Nie szanuję się i takie są tego konsekwencje. Z bezsilności w końcu zaczęłam płakać. Całe szczęście mama starała się jakoś załagodzić sytuacje. Mając jej wsparcie poczułam się odrobinę lepiej. 

Przyzwyczajenie się do nowej sytuacji zajęło mi sporo czasu. Ciężko było wytrzymywać komentarze taty, który chyba nigdy nie wybaczy mi tego co się stało. Gdybym miała możliwość to najchętniej wyprowadziłabym się z domu. Wiedziałam jednak, że dla dobra dziecka muszę to wszystko przetrzymać. Na szczęście w trudnych momentach zawsze mogłam liczyć na Krzyśka. Ta cała sytuacja sprawiła, że znalazłam nawet wspólny język z żoną przyjaciela. Mając takie osoby obok siebie przestałam się bać tego co będzie. Niestety ojciec dziecka nie odezwał się ani razu. W sumie to nawet i lepiej nie ma sensu, żeby moje maleństwo miało jakikolwiek kontakt z Kubiakiem.

* trzy lata później 

Te trzy lata nie były dla mnie łatwe. Macierzyństwo, to poważne zadanie i niejednokrotnie było mi ciężko. Na szczęście wokół miałam samych dobrych ludzi, którzy na każdym kroku starali się pomagać. Najbardziej zaskoczył mnie tato. Od pierwszej chwili kiedy wziął na ręce swoją wnuczkę zakochał się w nie bez pamięci. Michalina stała się jego oczkiem w głowie i gdyby mógł, to przychyliłby jej nieba. Ja też mam specjalne względy u ojca, więc jest na prawdę cudownie. Pomimo złości jaką czułam do Michała dałam córce imię po ojcu. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. To było silniejsze ode mnie. Czasami usypiając Małą zastanawiam się jakby to było, gdyby Kubi jednak poczuł się do odpowiedzialności. Jestem pewna, że gdyby zobaczył Miśkę, to zmieniłby zdanie. Niestety mogę sobie tylko o tym pomarzyć. Muszę się pogodzić z samotnym macierzyństwem...

Pomimo wspaniałej opieki rodziców postanowiłam, że najwyższa pora w końcu się usamodzielnić. Godząc się na propozycję Krzyska przeprowadziłam się do Rzeszowa. W sumie, to on nie miał, aż takiego wielkiego wpływu na moją decyzję. Tak na prawdę zrobiłam to dla Adriana, nowego masażysty Resovii. Dzięki przyjacielowi poznałam tego fantastycznego mężczyznę i już niedługo mamy się pobrać. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, że aż tak straciłam głowę dla faceta. Jestem na milion procent pewna, że to ten jedyny. Mój przyszły mąż złapał też bardzo szybko kontakt z Miśką, więc za miesiąc stworzymy prawdziwą rodzinę. 

Po przeprowadzce do Rzeszowa zaczęłam chodzić na każde mecze. Wkręciłam się w kibicowanie i chyba ciężko mi będzie z tego zrezygnować. Dzisiejszy pojedynek będzie jednak dla mnie bardzo trudny. Strasznie boję się spotkania z Michałem Nie widziałam go od naszej ostatniej rozmowy w Spale. Od tamtego czasu miałam na niego alergię. Kiedy tylko pojawiał się w telewizji od razu zmieniałam kanał. Ciągle czuję do niego żal, za to jak się zachował. Długo się wahałam, czy wybrać się dzisiaj na halę. W końcu jednak postanowiłam, że nie będę się przejmowała. W tym trudnym momencie wspierał mnie Krzysiek, który jako jeden z nielicznych wiedział o wszystkim. Zajmując swoje miejsce na trybunach zaczęłam się rozglądać dookoła. W momencie kiedy drużyna Jastrzębskiego Węgla wybiegała na boisko poczułam coś dziwnego. Ta cała złość, która wzbierała się przez te trzy lata rozsadzała mnie od środka. Z nerwów musiałam wyjść na chwilę na korytarz. Kiedy trochę się uspokoiłam wróciłam na halę dopingować Resovię. Całe szczęście mecz skończył się bardzo szybko. Biorąc Michalinę na ręce wolnym krokiem ruszyłam w kierunku szatni naszego zespołu, gdzie miałam poczekać na narzeczonego.

-Dobry mecz. - odezwałam się kiedy dogoniłam Krzyśka - Gratuluję statuetki MVP.
-Dziękuję. - libero  uśmiechnął się do mnie, po czym wziął Miśkę na ręce - Co słychać u mojej chrześnicy? 
-Łobuzuje ile się da. Adrian na wszystko jej pozwala i boję się pomyśleć co będzie dalej. - zaśmiałam się poprawiając córeczce  spinkę we włosach
-Nie wierzę, że ta mała dziewczynka rozrabia. Prawda? - Igła zwrócił się do małej, łaskocząc ją - O zobacz kto tam stoi. Biegnij do Dominiki A teraz powiedz, co u ciebie. - tym razem przyjaciel zwrócił się do mnie
-A co ma być? Rozmawialiśmy dzisiaj rano i nic się od tej pory nie zmieniło. - wzruszyłam ramionami 
-Wiesz o co pytam. Pewnie nie łatwo było ci wytrzymać kiedy on był na boisku? 
-Jakoś dałam radę. Nie chcę o nim myśleć. Dlaczego on ani razu nie zadzwonił i nie zapytał się o nasze dziecko? - spytałam z trudem powstrzymując łzy 
-Mała nie wiem. Sądziłem, że sumienie w końcu go ruszy, ale widocznie się przeliczyłem. 
-Niepotrzebnie robiłam sobie nadzieję. - westchnęłam, szukając w torebce chusteczki - A gdzie jest Michalina? - zapytałam orientując się, że moja córka gdzieś zniknęła 
-Przecież bawiła się tutaj z Dominiką. Nie panikuj za chwilę ją znajdziemy. 

Idąc za Krzyśkiem coraz bardziej się denerwowałam. Tylko na chwilę spuściłam Michalinę z oka i już mi zwiała. Zaglądając do wszystkich pomieszczeń nigdzie jej nie było. A co jeżeli jej się coś stało? A jak ktoś ją porwał? Kiedy już byłam na skraju załamania usłyszałam cichy płacz mojego dziecka. Bez namysłu pobiegłam w tamtym kierunku. To co zobaczyłam totalnie mnie sparaliżowało. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zobaczę Michała trzymającego za rękę naszą córeczkę. Stanęłam w miejscu i nie potrafiłam zrobić ani jednego kroku. W końcu jednak oprzytomniałam. 

-Misia. - odezwałam cię najspokojniej jak umiałam 
-Mama. - dziewczynka na mój widok podbiegła i przytuliła się do mnie 
-Tak się martwiłam. Gdzie ty byłaś? - zapytałam spoglądając na zapłakaną buzię córeczki 
-Mała spacerowała tutaj i chyba się zgubiła, bo zaczęła płakać, że chce do mamy. - Michał odezwał się niepewnie 
-Tylko na chwilę ją spuściłam z oka. Chodź kochanie poszukamy wujka Adriana i pojedziemy do domku. - odparłam nie zwracając uwagi na Kubiaka, po czym zaczęłam iść w swoim kierunku
-Klara poczekaj. - czując jego dłoń na moim ramieniu niepewnie się odwróciłam - Czy to jest moja córka? 
-Nie to jest tylko moja córka. - odparłam oschle - Ty jej nie chciałeś, więc daj nam spokój. - momentalnie przypomniałam sobie naszą ostatnią rozmowę wtedy w Spale
-Ma moje oczy. - przyjmujący nie dawał za wygraną i za wszelką cenę chciał nas zatrzymać 
-I co z tego? - wzruszyłam ramionami - Masz swoje życie, więc zostaw nas w spokoju. 
-Chciałbym się z wami spotkać. Zostaję do jutra w Rzeszowie, więc jeśli możesz, to poświęć mi kilka minut. 
-Około 14 będziemy na placu zabaw niedaleko hali. - odparłam po czym skierowałam się do wyjścia. Sama nie wiem dlaczego się zgodziłam na to spotkanie.  

Po tej krótkiej rozmowie długo nie mogłam zasnąć. Bałam się, że Michał będzie chciał rozpieprzyć wszystko, co układałam przez te trzy lata. Do tej pory dawałam sobie radę bez jego pomocy. Oczywiście moje poddenerwowanie nie umknęło uwadze Adriana, który dopytywał co się takiego stało. Nie umiałam mu powiedzieć o wszystkim. Mój narzeczony nie wie kto jest ojcem Michaliny. Kiedy zadawał to dość niewygodne pytanie zbywałam go mówiąc, że to była wpadka z jakimś chłopakiem na imprezie. Sama nie wiem dlaczego ukrywam prawdę, skoro zawsze starałam się być szczera w każdej sprawie. Wychodzi na to, iż nieświadomie chronię Kubiaka przed wyjściem na jaw jego grzeszków. Przecież spokojnie mogłam wszystkim rozpowiedzieć, jaki jest na prawdę. Nie dość, że zdradził swoją dziewczynę, to na dodatek miał gdzieś swoje dziecko. Pomimo całej niechęci, gdzieś tak w głębi jestem mu wdzięczna. Dzięki naszemu jednorazowemu wybrykowi mam teraz najcudowniejszą córeczkę na świecie, która bądź co bądź odziedziczyła wiele cech po tatusiu. 

Jak co dzień razem z Michaliną wybrałyśmy się na spacer do parku. W głębi serca miałam nadzieję, że Michał zrezygnował i nie przyjdzie na spotkanie. Boję się tego jak cholera. Nie wiem jakie on ma zamiary, co może zrobić. Dopiero co ułożyłam sobie na nowo życia, dlatego nie potrzebuję kolejnych problemów. A co jeżeli Kubi najpierw pobawi się we wspaniałego tatusia, a potem gdy się mu znudzi zostawi Miśkę?  Dziecko, to nie jest rzecz, którą można się przez chwilę pobawić, a później odłożyć w kąt. Do tej pory moja córka wychowywała się bez ojca i było w porządku. Liczyłam, że Adrian zastąpi jej tatę. Chyba nie pozostaje mi czekać na ruch przyjmującego. 

-Cześć. - z zamyślenia wyrwał mnie męski głos - Zgodnie z umową jestem. 
-Powiedz mi, czego ty tak na prawdę chcesz? - zapytałam nie wysilając się na uprzejmości - Nie chciałeś tego dziecka, więc zostań przy swoim i nie rozpieprzaj nam życia. 
-Klara ja wydoroślałem. Kiedy wyjechałaś ze Spały zastanawiałem się, czy urodzisz, to dziecko. Przyznaję początkowo nie chciałem nawet słyszeć o twojej ciąży i chciałem, żebyś ją usunęła. Potem dowiedziałeś się, że urodziłaś córeczkę. Od tamtego momentu nie było dnia, żebym nie myślał o was. 
-Błagam przestań. - prychnęłam - Ja mam uwierzyć w te brednie? Tacy ludzie jak ty nigdy się nie zmieniają. 
-A jednak. Chciałbym jakoś naprawić swoje błędy. W ogóle to chyba powinienem zacząć od przeprosin. Zachowywałem się wtedy jak skończony kretyn. Potraktowałem cię okropnie. Wybaczysz mi kiedyś? - widząc minę Michała aż coś ścisnęło mnie za serce 
-Paradoksalnie, to powinnam być ci wdzięczna. - odparłam spoglądając na przyjmującego - Gdyby nie tamta noc, dzisiaj nie miałabym tak wspaniałej córki. Zapomnijmy o wszystkim i jeżeli na prawdę się zmieniłeś, to mogę dać ci jeszcze jedną szansę, ale jeżeli ją zmarnujesz, to... 
-Obiecuję, że jej nie zmarnuję. Tak w ogóle, to czy Mała wie o mnie? 
-Nigdy nie dopytywała o swojego tatę, dlatego nic jej nie mówiłam. Tak na prawdę tylko Krzysiek i moi rodzice wiedzą, że jesteś ojcem Michaliny. Oficjalna wersja jest taka, że zaszłam w ciążę po imprezie i nie wiem z kim wpadłam. 
-Nie wiem co powiedzieć. Przecież mogłaś, to wszystko wykorzystać i zemścić się na mnie. W ogóle to miłe, że ma po mnie imię. Chyba sobie na to nie zasłużyłem. 
-Z tym imieniem tak wyszło. Tak w ogóle zemsta i tak nie przyniosłaby nic dobrego. To i tak ja wyszłabym na tą najgorszą. Nie drąż dalej tematu. - odparłam chcąc jak najszybciej zmienić temat
-Jak sobie życzysz. A, czy ja będę mógł uczestniczyć w życiu Michaliny? - przez te trzy lata czekałam, aż padnie to pytanie
-To zależy jaką rolę chciałbyś odegrać w jej życiu? Kolejnego wuja to ona nie potrzebuje. 
-Oczywiście, że chcę być dla niej ojcem nie tylko na papierku. 
-Tak się składa, że formalnie nie jesteś jej ojcem. Mała oficjalnie nie ma ojca. 
-W takim razie chciałbym to zmienić. Udowodnię wszystkim, że się zmieniłem. Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy, że dałaś mi szansę. Nie zawiedziesz się. 

Patrząc z boku jak Michał bawił się z Miśką poczułam coś dziwnego. To dziwne jak szybko Mała załapała kontakt z osobą, której w ogóle nie zna. Myślałam, że będzie się bała przyjmującego, a tutaj śmieje się, biega. Boję się o to co teraz będzie. Co ja mam jej powiedzieć? Przecież ona ma tylko 3 lata i nic z tego nie zrozumie. Okłamywanie też nie jest dobrym rozwiązaniem. W tym wszystkim jest też Adrian. Wmawiałam mu, że nie wiem z kim zaszłam w ciążę, a tutaj nagle zjawia się tatuś. Przecież ta informacja może zrujnować moje życie. Niedługo wychodzę za mąż, wiec powinnam być szczera narzeczonym, jednak nie potrafię. Chyba nigdy nie będę miała spokoju. Po wyjściu z jednych kłopotów od razu pakuję się w kolejne. 

Na jednym spotkaniu Michała i Michaliny się nie skończyło. Młoda coraz bardziej przywiązuje się do taty. Niestety chcąc nie chcąc musiałam wyjawić mój sekret Adrianowi. Tak jak się spodziewałam przyjął to fatalnie. Wkurzył się na mnie, że nie powiedziałam mu prawdy. Zarzucił mi egoizm i brak zaufania. Po dość poważnej awanturze przestał się odzywać. Wygląda na to, że ślub stoi pod wielkim znakiem zapytania. Powoli zaczynam się godzić z tym faktem. Cóż widocznie tak miało być. Skoro Adrian tak postąpił, to być może nigdy mnie nie kochał. Chyba najwyższa pora zabrać się ponownie za układanie życia od nowa. Widocznie taki już mój urok, że wszystko co dobre szybko się kończy. Mam cudowną córeczkę i to jest najważniejsze. Do tej pory sobie radziłam, także tym razem też tak będzie. 

* rok później 

Przez kolejny rok w moim życiu doszło do kilku zmian. Przede wszystkim nie doszło do ślubu z Adrianem. Czy żałuję? Sama nie wiem. Początkowo bardzo mnie to bolało. Ciężko było mi w to jakoś ogarnąć. W końcu jednak musiałam się wziąć w garść, bo rozpamiętywanie i tak by nic nie dało. Każdy mój dzień swoją obecnością rozweselała Michalina. Jestem z niej szalenie dumna. Mam najcudowniejszą córeczkę na świecie. Oczywiście jako samotnej matce czasami jest mi ciężko. Na szczęście mam rodziców i przyjaciół, którzy pomagają. Nie mogę zapomnieć jednak o Michale. Ku mojemu zaskoczeniu wywiązuje się z roli ojca. Bałam się, że przyjmujący pobawi się w tatusia, a tymczasem jest odwrotnie. Kolejną zmianą w życiu moim i przede wszystkim mojej córki jest fakt, że Kubiak oficjalnie zostanie uznany za ojca naszego wspólnego dziecka. Wbrew pozorom cieszę się z tego. Cała procedura trochę trwała, ale najważniejsze, że już załatwiliśmy wszystkie formalności. To teraz pozostało już tylko powiadomić najważniejszą osobę o ogromniej zmianie w jej życiu. 

Razem z Michałem postanowiliśmy wspólnie porozmawiać z Michaliną. Od jakiegoś czasu coraz lepiej się dogadujemy. Chyba powoli z wrogów stajemy się przyjaciółmi. W sumie to dobrze, w końcu mamy dla kogo się starać. Nie sądziłam, że Kubiak poza wyglądem ma aż tyle pozytywnych cech. Gdyby ktoś rok temu powiedziałby mi, iż będę miło spędzała czas w towarzystwie mojego największego wroga kazałabym mu uderzyć się z rozpędu w ścianę. Tak więc dzisiejsze, wyjątkowe popołudnie postanowiliśmy spędzić na pikniku w parku. Przygotowałam nam koszyk ze smakołykami i tuż po wyjściu z sądu udaliśmy się w wybrane miejsce. Oczywiście Mała była najbardziej zadowolona z naszych planów.

-Kochanie chcielibyśmy ci coś powiedzieć. - zaczęłam niepewnie - Pamiętasz jak ostatnio zapytałaś mnie o swojego tatusia?
-Pamiętam. Powiedziałaś, że musiał wyjechać, ale na pewno mnie kocha. - Michalina odłożyła na chwilę swoją ulubioną zabawkę i spojrzała na mnie
-Bo tak było na prawdę, ale od dzisiaj będzie inaczej. - odparłam zbierając się na odwagę
-To może ja pomogę. - do rozmowy wtrącił się Michał - Michalinko to ja jestem twoim tatą. - kiedy padły te słowa spojrzałam niepewnie na swoją córkę
-Ale tym prawdziwym? - Mała była bardzo zaskoczona
-Najprawdziwszym. - podziwiam ten spokój przyjmującego, ja z nerwów chyba za chwilę dostanę zawału - Obiecuję, że już nigdy cię nie zostawię i zawsze będę.
-Mój tatuś. - Miśka z wielkim uśmiechem wpadła w ramiona swojego taty - Dobrze, że to ty jesteś moim tatą, bo już koleżankom powiedziałam o tobie, ale one nie chciały mi uwierzyć i mówiły, że kłamię. To teraz tylko musisz ożenić się z mamą. A i chcę mieć braciszka, albo siostrzyczkę tak jak Marysia z przedszkola.

To moje dziecko ma pomysły. Ciekawe po kim to odziedziczyła, bo na pewno nie po mnie. Cieszę się, że tak przyjęła wiadomość o swoim tacie. W gruncie rzeczy chyba jest jeszcze za mała, żeby to wszystko zrozumieć. Na razie to jej takie dziecinne rozumowanie, ale w końcu ma cztery latka. Resztę popołudnia spędziliśmy bardzo miło. Wspólna zabawa pewnie trwałaby jeszcze dłużej, ale Michalina po takich wrażeniach zasnęła Michałowi na kolanach. Ten widok był bardzo rozczulający, dlatego nie mogłam powstrzymać się od zrobienia zdjęcia, które za zgodą przyjmującego wylądowało na jednym z portali społecznościowych.

-Udało nam się to nasze dziecko. - odezwał się Michał kiedy położył Miśkę spać
-I to nawet bardzo. Zastanawiam się po kim ma te zwariowane pomysły i niespożyte siły. Raczej to nie po mnie. - zaśmiałam się wypakowując koszyk 
-Myślisz, że po mnie? - mężczyzna podrapał się po głowie i spojrzał na mnie lekko się krzywiąc - Chyba lepiej, żeby więcej cech charakteru odziedziczyła po tobie. Nawet nie wiesz jak się cieszę. - odparł ze śmiechem siadając na jednym z krzeseł
-A z czego? - zapytałam stawiając na stole dwie kawy
-Z tego jak wszystko się dobrze układa. Mam wspaniałą córeczkę, z tobą się dogaduję. Czegóż chcieć więcej? 
-To miłe co mówisz. Jeszcze rok temu nawet przez myśl nie przeszłoby mi, że będziemy normalnie rozmawiać i spędzać za sobą tyle czasu. A tutaj taka zmiana. W sumie, to muszę przyznać, że zyskujesz przy bliższym poznaniu. - odparłam łyk kawy 
-Dziękuję, z tobą jest podobnie. Jakby nie patrzeć mamy coraz więcej wspólnych cech. - chyba coś w tym jest, bo sama zaczynam to zauważać - Tak w ogóle, to chciałem ci o czymś powiedzieć.
-Zabrzmiało poważnie. -zaśmiałam się
-Od nowego sezonu przenoszę się do Resovii. Chcę być bliżej was. - mówiąc to Kubiak złapał mnie za rękę i spojrzał głęboko w oczy 
-Michalina się na pewno ucieszy. - odparłam bez namysłu  
-A ty? Cieszysz się? - czując na sobie jego wzrok poczułam przyjemne mrowienie w kręgosłupie
-Być może panie Kubiak. - odparłam zagryzając wargę - Być może.
-No ja myślę, bo chciałbym spełnić marzenie Michaliny o rodzeństwie. - po tych słowach przyjmujący złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.